Pogoda raczej ponura słońce schowało się za chmurami, niewiele osób włóczy się po plaży. Sprzedawcy muszelek zupełnie nie wiedzą co ze sobą zrobić siedzą bezczynnie w Sheltonie, rozglądając się wokół w poszukiwaniu potencjalnych klientów. Czas płynie powoli kilku lokali przyszło z butelką araku, zamówili małe przekąski. Udesh z bratem montują światełka na drzewach palmowych. Zaraz zaczyna się sezon wszystko odmalowane, toalety odnowione, stoły i krzesła wyczyszczone, pięknie pozamiatane w kuchni ostatnie przygotowania.
Wszyscy siedzimy czekając aż ruszy machina i zjawią się pierwsi goście.
Ten marazm przytłacza nawet słońce dzisiaj nie ma ochoty na nas spojrzeć.
Tikirra montuje na palmie świecące wężyki, które stworzą cudną atmosferę wieczorową porą. Brzegiem oceanu spaceruje grupa mówiąca po polsku. Podeszłam do nich, załoga lotów czarterowych z Polski. Zostają tu tylko na jedną noc. Pogadaliśmy chwilę w kilku zdaniach opowiedziałam im o ciekawych miejscach na Sri Lance. Poszli w stronę Colombo. Gruby chłopak beach boy wyszedł na poszukiwanie klientów. Zazwyczaj spotyka ich na plaży, proponuje wycieczki. To jego sposób na życie tak zarabia pieniądze. Mam rodzinę muszę dać im jeść a pracy nie ma powiedział. Rozumiem poszukaj przed Mount Breeze tam widzę parę osób odpowiedziałam. Wróciłam do Sheltona Banda siedział przy moim stoliku po raz kolejny częstując się moimi papierosami. On nie znał umiaru, jeśli tylko zostawiłam paczkę Gold Leafów one znikały w imponującym tempie. Zawsze obiecywał oddam ci jak tylko będę miał pieniądze ale on nigdy ich nie miał. Choć raz muszę przyznać przyniósł mi 4 sztuki. Sprzedaje na plaży kolorowe bransoletki po trzysta rupii jak coś zarobi wszystko potrafi natychmiast wydać. Tego dnia czuł się fatalnie miał gorączkę, bolało go całe ciało był w złej formie, nawet nie ćwiczył jogi jak zwykle każdego poranka. Położył małą foliową torebkę na krześle. Możesz popilnować zapytał. Tam jest mój portfel i milion dolarów to spora sumka uważaj na nie. I natychmiast dodał jeśli nie będziesz piła, paliła i uprawiała seksu z pewnością osiągniesz nirvanę tak jak Budda. Tylko trzeba by jeszcze zastanowić nad sensem życia i cierpienia a na dzisiaj to zbyt wiele jak dla mnie odpowiedziałam spokojnie. Taki jest Banda, mieszka w slamsach w dzielnicy Dehivala. Jako młody chłopak poznał rodzinę z Norwegii z którą spędzał czas na plaży na pogaduszkach. A mówić to on potrafi, oczarować, zabawić anegdotami. Jest bystry i zdolny. Zna kilka języków, których nauczył się na plaży. Lankijski erudyta. Do swoich opowieści zawsze coś dopowie, coś zmyśli, pofantazjuje i całkiem zgrabne historie z tego wychodzą. Oniemiały z zachwytu słuchacz z niedowierzaniem przeciera oczy poznając te niezwykłe historie. Jego opowieści są pełne lokalnego kolorytu. Chętnie zapali, wypije drinka, spróbuje sprzedać jakiś drobiazg ze swojej kolekcji i idzie dalej przed siebie byle do przodu przez kolejny dzień swojego życia.
Tuż przed moim wyjazdem ze Sri Lanki zorganizowaliśmy party w Sheltonie. Banda tańczył poruszając się z wdziękiem. Jest niski drobnej budowy ciała. Każdy jego ruch posiada sporo artystycznej gracji. Taniec a’la Michael Jackson to uczta dla widza. Banda znakomicie śpiewa jest częstym gościem na imprezach pod palmą.
Na Sri Lance młodzi mężczyźni często spotykają się na plaży przy butelce araku. Po ploteczkach i paru słowach o polityce zaczyna się prawdziwy koncert. Rytm muzyki nabijają rękoma o drewniany stół, puszka zastępuje bębenek, pusta butelka z piaskiem nadaje aksamitny dźwięk. Początkowo śpiewają razem po czym następują występy solo.
Lankijczycy są bardzo muzykalni właściwie każdy z nich jest solistą we własnym repertuarze. Niezwykła jest pieśń, która rozpoczyna się jedną zwrotką ułożoną tuż przed występem. Wykonywana przez jednego uczestnika biesiady. Refren jest śpiewany wspólnie po czym następuje druga zwrotka.Trudność tego utworu polega na tym, że kolejna osoba musi nawiązać tematycznie do słów poprzednika i naprędce ją wymyśleć. Banda jest mistrzem takiego dzieła. Jego twórczość wywołuje salwy śmiechu uczestników występu. Posiada świetny głos i dużą dawkę ironii w słowach, które wyśpiewuje.
Rodzina z Norwegii przez wiele lat wspomagała go finansowo. Rozpoczął budowę domu marzył o rodzinie i spokojnym życiu w szczęściu i dobrobycie. Był młody pełen energii. Pragnął stać się królem życia. Poznawał miłe turystki na plaży, które długo nie mogły się otrząsnąć się z potęgi doznań jakie im oferował lankijski chłopiec. Pięknie zbudowany o ciemnym kolorze skóry, pełen pożądania o anielskim spojrzeniu. Taka przygoda to marzenie wielu europejskich dam pragnienie, które ogarnia ich ciało, ciekawość nieznanej rozkoszy, potrzeby bycia adorowaną bez zbędnych zobowiązań.
Podróżowali razem po wyspie. Rachunki dzielili po połowie. Zabawa, dziewczyny i używki pochłonęły go całkowicie. To trwało kilka lat. Fundusze się skończyły a jego znajomi z Norwegii przestali przesyłać pieniądze. Nazywał ich mamą i tatą. Był bardzo do nich przywiązany, dużo im zawdzięczał. Skończył się jego dobry czas. Trafił do więzienia. Często mi o tym opowiadał, nie miał złych wspomnień. Sami znajomi w celi wszyscy z najbliższej okolicy. Mając pieniądze niczego tam nie brakuje wspominał. On posiadał jedynie ujmujący czar był bez grosza. Koledzy mu pomagali. Nie było aktów przemocy ani gwałtów. Jest wielu potrzebujących i wielu w potrzebie także szybko się dogadują. Po odbyciu wyroku wrócił do slamsów. Budowy domu nigdy nie dokończył. Czasem wpadnie na rice and carry na zaplecze jakiejś knajpki, pogada z turystami, wypije piwo, zapali. Codziennie ćwiczy jogę tuż po wschodzie słońca, sprzedaje wisiorki na plaży w Mt.Lavinia.
Idzie dalej przez życie w poszukiwaniu straconego czasu.