Zanim pojawi się słońce powietrze jest przyjemnie łagodne ale już pierwsze promienie zwiastują kolejny upalny dzień. Przed wschodem słońca w oddali słychać mantry mnichów buddyjskich dochodzące z pobliskiej świątyni. Magiczny moment powtarzające się wersy, monotonne brzmienie pewien rodzaj transu, niezrozumiałe słowa modlitwa z prośbą
o dobry dzień, zdrowie, powodzenie zwana Pirid. Czas trwania ceremonii jest uzależniony od świątyni, ważności spraw, intencji. Gdy Pirid się kończy życie budzi się z mroku. Głęboka ciemność odchodzi w pośpiechu i wtedy poranek wstaje.
Pierwsze na uliczce przy której mieszkam pojawia się stadko kur z kaczkami i kogut, którego największa kokoszka ciągnie w krzaki, skubiąc okrutnie i wszczynając wielką przy tym awanturę. Wałęsające się psy nie robią tak wielkiego zamieszania jak to niewielkie stadko pod moim balkonem.
Bezpańskie psy mają swoje rewiry zazwyczaj żyją w miejscu, w którym się urodziły. Nie wyglądają dobrze z pokrytą bliznami skórą dręczone przez pchły ale nie są głodne. Ludzie dzielą się z nimi resztkami carry, które zostały z kolacji. Żyją w swoim psim świecie całkiem szczęśliwe bawiąc się na plaży tworząc grupy, rodziny rozmnażając się zgodnie z prawem natury. Zazwyczaj są spokojne umęczone codziennym upałem leżą na drogach nie zważają na przejeżdżające samochody. Ileż to razy musieliśmy je omijać zatrzymywać się nagle a one po prostu leżały niczym się nie przejmując. Trzeba jednak mieć się na baczności spokojnie je obserwować potrafią mieć zły humor obszczekać i ugryźć.
Ludzie przechodzą obok nich obojętnie ale gdy rudy lankijski kundel szczerzy kły sięgają
po kamień i rzucają w przeciwnika. One znając te zachowania nie chcą ryzykować, skulone uciekają. Może w poszukiwaniu kolejnego przeciwnika może mają dość tej zabawy, poszczekały dla rozrywki przecież ich dni są tak bardzo podobne są do siebie ale problemy poważne zupełnie jak ludzkie.
Każdego poranka tuż po wschodzie słońca całe to towarzystwo szykuje się na kolejny dzień bieganiny w poszukiwaniu smacznych kąsków, przyjaciół, partnerek lub zwykłej zabawy. Najlepiej bawią wiewiórki na rozwieszonych wszędzie kablach wysokiego napięcia.
Z domów wydobywa się dym. Rano należy poddać zabiegowi okadzenia miejsce pracy czy mieszkania. Na specjalnej szufelce kładzie się połówkę brązowego kokosa, posypuje
mieszanką ziół i zapala. Dym powinien znaleźć się w każdym kącie w sklepach wpychają go nawet do szuflady z pieniędzmi aby zwiększyć utarg. Na podwórku przed sklepem salonem fryzjerskim czy stoiskiem z napojami wylewa się wodę z żółtą kurkumą w celu odstraszenia demonów i powodzenia na cały dzień. W każdym domu, firmie, sklepie czy ulicznym straganie zawsze jest wysoko zawieszona półka z figurką Buddy i miseczką na olej. Rano zapalany jest knot jeśli zgasł w nocy. Wstawiane są świeże kadzidełka i odmawiana modlitwa. Przykładając złożone dłonie do czoła należy uczynić ruch pokłonu. W celu zwiększenia powodzenia i szczęścia nadchodzącego dnia możemy wysłuchać Pirid
z płyty CD i zagłębić się w zadumie.
Tak zaczyna się każdy dzień na Sri Lance.
Wystawione w ogrodzie na daszku garażu ryżowe kulki znikają zjedzone przez wiewiórki, kruki, szczury, jaszczurki czy myszy. Właściwie są darem dla kruków, które mają je zjeść i odlecieć daleko zabierając ze sobą nasze kłopoty. Jeśli przytrafiają się nam w życiu niepowodzenia musimy przygotować ryżowe kulki siedem razy wystawić je przed domem, siedem razy udać się do świątyni, siedem razy obejść drzewo BO.
Rośnie przy każdej świątyni sprowadzone na Sri Lankę przez indyjską mniszkę Sagamittę na rozkaz cesarza Asioki.
Pod świętym drzewem Budda schronił się ponad 2500 lat temu. To właśnie pod nim długo medytował i doznał oświecenia. Zaszczepka została posadzona w pierwszej stolicy Anuradaphura i do dnia dzisiejszego jest najważniejszym miejscem pielgrzymek dla lankijczyków a Prezydent Sri Lanki każdego dnia otrzymuje specjalny raport o stanie drzewa.
Wiewiórki biegają po dachach dudniąc niemiłosiernie swoimi małymi łapkami, kruki czyszczą śmietniki. Uwielbiają przyglądać się hotelowym restauracjom
i z wdziękiem kraść pozostawione na talerzach smakołyki. Szczury czasem ukradkiem pokazują swoje czarne oczy wystawiając łepki z dziur przy chodnikach. Czekają aż ludzie przejdą nie ryzykują są ostrożne. Poszukują smacznego posiłku. Jaszczurki całymi dniami i nocami biegają po domu nie sprawiając specjalnie kłopotu. Chowają się za obrazami wchodzą do szafek za glazurę w łazience. Mają jasno beżowy kolor właściwe sobie nie przeszkadzamy i mieszkamy razem w jednym domu. Mrówki lankijskie choć niewielkich rozmiarów mają olbrzymi apetyt. Uwielbiają lokalny chleb, cukier i ciasteczka. Jeśli zostawiamy coś na stole z całą pewnością przyjdzie cała armia tych stworzeń aby przenieść zdobycz do miejsca zakwaterowania.
Pewne zdarzenie do dnia dzisiejszego nie zostało wyjaśnione.
Zostawiłam na szafce w kuchni banana. Po powrocie do domu banana ani śladu.
Czyżby te żarłoki sobie z nim poradziły tak szybko ? Sprawa do dnia dzisiejszego nie wyjaśniona. Śledztwo trwa nadal.
Komentarze