Od dwóch lat mieszka i pracuje w restauracji Shelton. Rodzina miała dom tuż obok na plaży w slumsach po drugiej stronie hotelu Mt. Lavinia. Po podwodnym trzęsieniu ziemi, zostali bez dachu nad głową. Jego centrum znajdowało się 30 kilometrów pod dnem Oceanu Indyjskiego w pobliżu Północnej Sumatry.

26 grudnia 2009 o godzinie 9.20 tsunami uderzyło z wielką siłą. Największe fale w południową oraz wschodnią część wybrzeża. Zginęło ponad 38000 osób. Szkoły oraz fort w Galle zostały zamienione na miejsce schronienia. Fale osiągnęły 13 metrów wysokości.

Porwały pociąg jadący z Colombo do Galle. Zginęło 1300 osób.

W parku Yale zniszczyły domki campingowe, porwały ludzi jednak zwierzęta zdołały uciec w głąb parku narodowego wyczuwając zagrożenie.

Slumsy w Mt. Lavinia tylko częściowo uległy zniszczeniu ale po domu Udesha zostały tylko dwie ściany. Pomoc humanitarna przybyła na czas. Rząd Sri Lanki wybudował specjalnie dla poszkodowanych osiedle mieszkaniowe. Rodzice wraz z bratem przenieśli się do niego. Na miejscu została babcia i dwie siostry cioteczne z rodzinami razem dziewięć osób. W domu jest mały salonik, dwie sypialnie i kuchnia. Mieszkają tam do dnia dzisiejszego wśród znajomych razem około dwunastu domków, które zachowały się w jako takim stanie. Warunki tam panujące są trudne dla wszystkich. Salonik to mały pokój z obdartą farbą na ścianach na podłodze betonowa wylewka, wiekowy regał, akwarium z jedną ledwie widoczną rybką i długo nie zmienianą wodą. W ciemnej sypialni z malutkim okienkiem na łóżku spało małe dziecko pod przykryciem z siatki. W drugim pokoiku równie ciemnym i małym nigdy nie zamykająca się szafa z całym dorobkiem życia, obraz Matki Boskiej, świąteczna choinka, fotografia ślubna. Ojciec Udesha jest katolikiem matka buddystką.

Brat spał na ziemi może dopiero teraz mógł się spokojnie rozłożyć co prawda dochodziła już druga po południu ale w nocy większość rodziny spała na podłodze w największym pokoju i pewnie nie było im zbyt wygodnie. Zajrzałam do kuchni porozrzucane naczynia w nieładzie, jakieś resztki jedzenia, ogromny bałagan jedyne co przykuło moją uwagę to stołeczek z dziwnym ostrym zakończeniem służący do wybierania białego orzecha kokosowego. Wszystkie lankijskie gospodynie robią ze świeżych wiórków kokosowych z dodatkiem czerwonej cebuli odrobiny oleju i chili sambol. Doskonały dodatek do rotti lub carry bardzo bardzo smaczny. Udesh siedział na niewielkiej kanapie w sarongu dzień wcześniej wrócił ze szpitala. Usunięcie wyrostka. Był nieco obolały martwił się cały czas przed operacją a jeszcze bardziej po niej. W Sheltonie zarabiał dziesięć tysięcy rupii czyli jakieś osiemdziesiąt dolarów plus napiwki matka nie pracowała. Ojciec z bratem łowili ryby lub nurkowali w poszukiwaniu muszli. Sprzedawali je później turystom na plaży. Na wiele nie było ich stać. Jedynie Udesh znalazł pracę i to on utrzymywał rodzinę. Teraz po operacji jego sytuacja nie była pewna. Lekarz zalecił mu dwutygodniową przerwę.

Z trudem chodził ale początek grudnia to początek najlepszego sezonu. Randjith chciał poszukać nowego chłopaka do knajpy. W sobotę był tłum ludzi. Sam musiał podawać dania, zbierać brudne szklanki, zamiatać śmieci a nawet zabawiać pewną grubą jak wieloryb Niemkę. Była w młodym wieku ale nieznośnie otyła i blada bez odrobiny kobiecej gracji.
Gdyby Greenpeace coś o tym wiedział!

Udesh po tygodniu wrócił do pracy miał świadomość, że może ją stracić. Na lewym ramieniu miał opaskę z kawałka materiału. Miała przyśpieszyć powrót do zdrowia jego babcia zawsze zawiązywała ją aby chroniła przed chorobą. Po dwóch tygodniach zdjęto szwy i wszystko wróciło do normy. Sezon nie był najlepszy turystów niewielu a do tego codziennie deszcze. W grudniu nie powinny już się pojawiać na zachodnim wybrzeżu.